Dziennik #104/2025 - rozciąganie

View this thread on: d.buzz | hive.blog | peakd.com | ecency.com
·@ataraksja·
0.000 HBD
Dziennik #104/2025 - rozciąganie
https://pixabay.com/get/g03c6fb044983d23dc7ef9e0018c3e47047388e875c428b8002aabe2e25940ebaad6fb8b3465c73d65c11ccfaa451ef36a41f8c395b9606bda469bc3512e9df97_1920.jpg
*Źródło: Pixabay*

---
<div class="text-justify">

Dobry wieczór.

Tak się modliłam nad kolacją, że prawie zapomniałabym o wpisie. 

Wstałam o 4, żeby biegać. Najpierw kawka i porządnie nawodnienie. Trochę o tym poczytałam i chcę pracować nad takimi detalami, żeby wyrabiać w sobie dobre nawyki. Jak już wszystko przemieliłam to rozgrzałam się i o 5 wyszłam biegać. Biegało się koszmarnie. Głowa chciała, płuca chciały, ale nogi nie niosły w ogóle tylko płonęły żywym ogniem. Mimo wszystko w swoim tempie starałam się przeć naprzód i jestem z siebie dumna, że się nie poddałam. Plan treningowy zakładał 1 min marszu / 7 min biegu x 3 + 2 min schłodzenia i plan zrealizowałam. Wolno, bo wolno, ale zrealizowałam. Byłam z siebie naprawdę dumna, bo dzisiaj było to wielkie wyzwanie.

![image.png](https://files.peakd.com/file/peakd-hive/ataraksja/23vsrLgNPHsXeoPxcb35gttvQiF5RMA1hyUS7He3tMYrkLQAWG6JuHPdh7Nxtoza1fHBH.png)

![image.png](https://files.peakd.com/file/peakd-hive/ataraksja/23yJg2hdRNpvnmnbT911hWRhT48j5jqNXHrqVdFfNEsGWtrXJZVxan1oPS5v8nGH8j3HJ.png)

![image.png](https://files.peakd.com/file/peakd-hive/ataraksja/23uRKszLpLoEFx7NyxSYvwQf1TdFFs7MKjH2mAh52rmgnU6RrYbUScBsLZZ9K4HC12Vk4.png)

Po bieganiu jeszcze szybki spacer z psem i przeszłam do punktu kulminacyjnego czyli rozciągania. Czytałam, że to bardzo ważne, więc postanowiłam spróbować. I cóż.. Trzy ćwiczenia sobie zostawię, bo fajnie czułam rozciągane mięśnie, ale reszty niestety nie potrafiłam wykonać poprawnie, bo nijak nie czułam żadnego rozciągania. Mimo wszystko nie zamierzam się poddawać i po bieganiu będę się rozciągać tak jak umiem, a w weekend przysiądę sobie i znajdę jakiś filmik dla totalnego początkującego, bo inaczej nie można mnie określić. Myślę, że dobrze mi zrobi taki rytuał regularnego rozciągania, ponieważ nie ma we mnie w ogóle gibkości, jestem jak ciężki kloc. Na szczęście to wszystko jest do wypracowania. 

Po rozciąganiu prysznic i chillowanie przed komputerem. Byłam bardzo pobudzona po bieganiu i miałam dobry humor. Jak wyschły mi włosy to poszłam do sklepu i po pierwsze kupiłam cukinie, ponieważ była śmiesznie tania, a lubię, a po drugie ku mojej radości udało mi się upolować brukselkę, którą też bardzo lubię. Wychodząc ze sklepu napotkałam kuzyna, którego dawno nie widziałam i porozmawialiśmy serdecznie kilka minut. 

Powrót do domu to "Na Wspólnej", doładowanie się węglowodanami i niestety o 13 trzeba było jechać do pracy. Zajęć dzisiaj było sporo i szczerze mówiąc skończyliśmy naszą pracę na styk. Zawaliła pierwsza zmiana, ale już nie chce mi się denerwować. Obiecałam sobie, że przestanę się tak denerwować pracą i zamierzam tego słowa dotrzymać. Oczywiście długo to pewnie nie potrwa, ale zamierzam się postarać. Dałam dzisiaj z siebie wiele, ale nie mam poczucia, żeby to było 200%. Raczej takie 110%. Nie wiem czy to zasługa wysokich węgli w diecie czy czego, ale pomimo tego, że wstałam o 4 to cały dzień miałam dobry humor i miałam pełno energii. Nawet teraz, gdy to piszę czuję się lekko śpiąca, ale nie podpieram się nosem czy nie jestem ociężała. Czuję się po prostu dobrze.

Po powrocie do domu spacer z psem i zaległam z miską z kolacją przed komputerem. Nie wchodzi mi ta kolacja, bo jestem najedzona, ale muszę ją zjeść, bo nie zamierzam jeść 1000 kcal dziennie. 1700 to moje minimum. Troszkę ziewam, troszkę już trę oczy, więc dojem kolację i idę się położyć. To był dobry dzień. Produktywny i dobry. Aha i jeszcze jedno. Dostałam informację ze szpitala, że mój przyjaciel mnie pamięta i pyta o mnie. Prawie się popłakałam w pracy. Sytuacja jest nadal bardzo poważna, ponieważ przechodzi chemioterapię i będzie potrzebny kolejny zabieg, ale jestem dobrej myśli. Przecież ten koszmar musi się w końcu skończyć i życie wróci do normy. Nie wiem czy zauważyliście, ja na to dzisiaj zwróciłam uwagę, ale odkąd zaczęłam biegać tak na poważnie to jakaś taka pogodniejsza się zrobiłam i więcej we mnie optymizmu. Magia endorfin? Sama nie wiem, ale podoba mi się to.

Posiłki: 
- ryż + serek wiejski + banan 
- kura + kasza bulgur + kalafior
- kefir
- twaróg + dżem

Białko: 131g
Tłuszcz: 28g
Węgle: 227g

Dobry dzień, naprawdę.

Do jutra.

</div>
👍 , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , ,