Jestem jedynaczką, nie jest mi łatwo. Trzeba mnie wychować jeszcze raz

View this thread on: d.buzz | hive.blog | peakd.com | ecency.com
·@bochensky·
0.000 HBD
Jestem jedynaczką, nie jest mi łatwo. Trzeba mnie wychować jeszcze raz
**Mam 24, jestem jedynakiem, którego trzeba wychować jeszcze raz.** Jedynak jedynakowi nierówny. Ja jestem z tych, co lubią się dzielić, pomagać i nie są zazdrości. Jeśli chodzi o rozpieszczanie, gdy byłam młodsza, było w granicach zdrowego rozsądku. Nie tupałam nogą, zalewając się łzami i histeryzując, aby osiągnąć cel. Aczkolwiek manipulacje rodzicami miałam w jednym palcu, zdarzyło mi się coś na nich wymusić.

<center>![madziurka.png](https://steemitimages.com/DQmZJuHZnBrHzJUAeqFJ68ER5WJL6kx7e5349RSXAqiKyu8/madziurka.png)</center>

# Córunia, mamuni i tatunia.

Jestem **wyczekanym** dzieckiem rodziców. Mama miała problem z zajściem w ciąże z tego, co wiem, jedną na samym początku poroniła. Urodziłam się w czerwcu 1993, lato było upalne. Rodzice cały czas wychodzili ze mną na spacery. Mama była panikarą i potrafiła w wigilie lecieć na pogotowie, bo miałam zaczerwienioną szyję. Była to potówka, ponoć popularna u maluszków.

Urodziłam się z malutką **wadą serca.** Miałam coś w rodzaju dziurki, wielkości dwóch główek od szpilek chyba w zastawce. W każdym bądź razie obserwacja kardiologiczna. Była opcja operacji, ale wada się zarosła na szczęście. Serce mam jak dzwon ❤️

Byłam **bardzo energicznym dzieciakiem**. Wylądowałam w szpitalu po tym, jak skakałam po tapczanie z patyczkiem do loda udając, że to mikrofon. Spadłam z tapczanu, uderzając głową o podłogę. Byłam w szpitalu na obserwacji, podejrzewano wstrząśnienie mózgu. Wypisaliśmy się na żądanie, bo mi się nie podobało i rozlałam na pielęgniarkę kawę zbożową.

# Zwolniona z obowiązków

Lubię robić rzeczy **po swojemu**, niekoniecznie dobrze, ale sama muszę się wszystkiego przekonać na własnej skórze.

**Nie potrafię sprzątać.** **Nie wymagano** ode mnie, gdy byłam młodsza mycia naczyń, podłóg czy okien. Nie myłam długo okien, bo mam się **bała**, że po prostu wypadnę. Moje sprzątanie ograniczało się do własnego pokoju. I tak jestem straszną bałaganiarą i nie odkładam rzeczy na swoje miejsce. O ile mieszkałam z rodzicami, którzy to tolerowali, było w miarę okey. Mieszkam z chłopakiem, na szczęście jest bardzo cierpliwy, za co go kocham podwójnie. Ze stoicką cierpliwością wychowuje mnie jeszcze raz.

Wiecie jak się ode mnie bardzooo długo czegoś nie wymagało to nie kwapiłam się, żeby pomagać. A jak już pomagałam to i tak było źle. Więc dałam sobie spokój.

W czwartek przeprowadzałam się, nowe mieszkanie było brudne, **bardzo** brudne. Poprzedni lokatorzy po prostu zabrali rzeczy i poszli… Moim zdaniem było wysprzątać kuchnię. Nie umiałam sobie zorganizować pracy i przerażała mnie jej ilość i syf, jaki panował. Pierwszy raz w życiu szorowałam fugi (są teraz bielutkie, a kafelki błyszczą). Policzę na palcach jednej ręki, który raz myłam kuchenkę, przyznam się, że średnio wiedziałam jak rozebrać te palniki. Sprzątałam kuchnie ok. 3 godzin, byłam zmęczona zniesmaczona brudem. **Wyciągnęłam z tej lekcji ważną rzecz.** Będę **szanować po stokroć pracę swoją i innych.** I nie będę jej nikomu dokładać.

Może to wydawać się śmieszne czy głupie, ale  czyje się jak upośledzona czasami. Muszę zostać wychowana jeszcze raz i nauczona wielu rzeczy, których nie wymagała mama czy tata. Teraz jak jestem dorosła nie jest to takie proste dla mnie. Nagle musze robi rzeczy, których nikt ode mnie nie wymagał tyle lat.

Rodzice zawsze starali się, abym była **szczęśliwa**, zadowolona i miała wszystko, czego potrzebuje, ale z umiarem. Gdy miałam 16-17 lat zaczęłam dorywczo pracować, aby mieć swoją gotówkę. Nie dostawałam kieszonkowego. Miałam zapewnione wszystko, co było mi potrzebne, na ekstra rzeczy **musiałam zarobić sama.** Pracuje ciągle od 18 roku życia. 

**Nadopiekuńcza mama to najgorsza rzecz na świecie.** Jeszcze dwa lata temu musiała mieć **wszystko pod kontrolą.** Potrafiła nie spać całą noc, gdy byłam na imprezie. A gdy się spóźniałam 10 min, były smsy telefony i stres czy coś mi się nie stało… Chciała znać wszystkie koleżanki i kolegów…

O! Jeszcze jedno, myślę często o sobie. Już sprostuje 🙈 nigdy nie musiałam o nikogo dbać oprócz siebie. Wszystko było moje, moje jogurty w lodówce czy książki na półce. Cały czas mówię, **moje, moje.** Odkąd mieszkamy wspólnie wszystko jest **nasze**, co często mi jest przypominane.

**Zmierzając do końca** (mam nadzieję, że wytrwaliście) nigdy nie chciałam rodzeństwa, a rodzice pytali. **Bycie jedynakiem to dla mnie teraz kalectwo**. Dopiero teraz zauważam wiele **złych nawyków, braki pewnych zachowań.** Ciężko po tylu latach to tak szybko zmienić. Ale pracuje nad sobą i mój chłopak cierpliwie też. W przyszłości na pewno nie będę mieć jednego dziecka 😜

**Czy są tu jedynacy? Jak to z Wami jest?**
👍 , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , ,